Obserwatorzy

wtorek, 1 stycznia 2019

Podsumowanie...

Sylwester, Nowy Rok, bliscy, najbliżsi...rozmowy, plany, marzenia, rozliczenia...mam i ja swoje...
Adwentem roku 2017 rozpoczęłam nowy etap w swoim zyciu, znowu wszystko postawiłam na jedną kartę, by iść za marzeniem, zaryzykować i iść swoją drogą… Decyzja - sprzedaż firmy, tak mocno samodzielna i osobista, że aż bolało, chciało się z kimś nią podzielić i nie było z kim, bo w sumie któż miał ponieść jej konsekwencje oprócz mnie... Nowy status w życiu, Fundacja; na mapie świata ludzi pracy - ja osoba bezrobotna... każdy dzień był dedykowany tylko jednemu celowi Fundacja "Kierunek Ultra"... dziś jak patrzę wstecz, to już jest to szczęście, świadomość, że wszystkie moje marzenia z roku 2018 spełniły się... jest radość :-)
Nie każdy dzień taki był, była euforia nieświadomości  problemów, jak dobrze, że była, bez niej pół rzeczy by się nie wydarzyło, był strach o jutro, bo przecież ten materializm wdziera sie rachunkiem za telefon, wymiana opony, butem biegowym... I nowe i stare uczucie... Bo przecież już tu byłam, znam go, znałam ten strach i chyba tylko to, plus Opatrzność która czuwa, nie pozwoliła mi w nim utonąć...Rozmowy telefoniczne, rozmowy przy kawie, wybiegane kilometry, monologi z psem, zdziwionym łzą na policzku... Nauczyłam się prosić o pomoc, nauczyłam się upadać i podnosić, nauczyłam się wierzyć w kolejny dzień...
Ultra...taki kierunek biegowy obrałam, dzięki kryzysom na trasach, wiem, że ten, który pojawiaj sie w życiu osobistym, to też mija, że kryzys nie oznacza upadku, że upadek nie oznacza przegranej, że połamany nos, rozczarowanie, osamotnienie, to tylko stan przejściowy...
Nowi ludzie, siła wsparcia, zawierzenie, że w każdym z nas jest człowiek... Milczenie nie oznacza samotności, odejście, nie oznacza końca...
Radość mety, radość innych, emocje przygotowań, nauka odpuszczania i cierpliwości, odrzucanie oceniania (trudne); ten rok miał wiele barw... Końcówka mocno trudna, na zmeczeniu, zawierzeniu, szłam przed siebie, ważne było jedno, wytrwać.... Jest oferta pracy tak jak lubię, pojawia się czlowiek, który odrzucany strachem, złym doświadczeniem trwa, chce trwać, pomaga, wierzy, podziwia, jest... taki mały osobisty cud...
Rok utkany w doświadczenia, rok utkany zawierzeniem serca, rok, który zobowiązuje...
Nie wiem, czy jestem pod szczególnym opiekuńczym skrzydłem Anioła, nie wiem, czy to życiowy fuks, wiem jedno, że warto stanąć w prawdzie ze sobą, zapytać się dokąd zmierzam, w co wierzę, czego pragnę, oprzeć się na czyms, co jest większe od nas i iść za tym głosem wewnętrznym, iść swoją drogą.. Moze nie być łatwo, może boleć, możesz czasem zwątpić, ale nie wolno sie tobie poddawać, na końcu czeka Cię spokojna radośc, spokojne szczęście i samorealizacja… Czy coś po drodze zaniedbałam? Nie wiem... Może rzadziej podlewałam ogródek, byłam rzadziej w kinie, nie zjadłam pizzy z siostrzenicą...
Mocno wierzę, że zbudowałam fundament, na którym rok 2019 będzie stabilniejszy...pracowity, ale juz bardziej świadomy… Wierzę, że najbliżsi mi wybaczą mój brak przy porannej kawie, może dla nich moje szczęście też ma znaczenie :-) bo właśnie tak bym chciała by to odebrano...nie jako stratę, ale jako budowanie czegoś swego...swojej drogi, nie bez nich, ale w zgodzie z sobą...

Statystycznie...przebiegłam ok 2000 km, dołożyłam siłownię do swoich treningów,  wierzę w naturalną suplementację, wzmocniłam głowe medytacją, wyciszeniem... przebiegłam oprócz połówki w Białymstoku (którą bardzo lubię) same trailowe biegi, najkrótszy był Piekłem Czantorii, najdłuższy ukraińsko - polskim Bojko. Który bieg był najlepszy? Każdy kolejny :-) Powinnam poprawić szybkość, wzmacniać nogi, więcej siłowni i treningów ogólnorozwojowych... Plany biegowe? Chcę przebiec 100 km w gorach...co wiecej biegowo...nie wiem...ciagle mi jakieś zapisy uciekają :-)

Taki w skrócie był mój rok 2018 :-) Nie żałuję niczego :-) Marzenia się spełniły, cud ma wymiar rzeczywisty :-)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz