Obserwatorzy

czwartek, 12 listopada 2020

przygotowania


czy można przygotwac się na odejście? czy ktoś może to zrobić? jak? czy można się, czy można kogos? czy świat na to przygotowuje? czy to tylko symptom tego co przyjdzie nieuchronne, może niedługo może długo?

czy przyzwyczajać sie do mysli, czy odpędzać jak zła wróżbę, oswajać się z nią czy ignorować, walczyć czy cieszyć sie ze jest bo bez miej może będzie gorzej?

jest na to jaks recepta? czy sami w bólu wykuwamy sobie drogę, wyjście awaryjne, ucieczkę w pustkę bez kogoś...

czy to tylko złe przeczucie, czy to po prostu idzie i widzisz już cień wyprzedzający księżyc?

zachować stoicki spokój czy szukac  za każdym razem nowych rozważań? cieszyć sie chwila czy walczyć, ignorować? buntować się?

czy można przygotwac się na pożegnanie...

obecność cienia juz boli, co będzie gdy za nim przyjdzie pustką?

być dzielnym czy się popłakać, wskrzesać siebie na nowo czy przyjąć rzeczywistość

walczyć za ścianą żeby nikt nie widział czy wykrzyczeć światu samotność


gdzie szukac ratunku, gdy ręki nikt nie wyciąga

milczeć i odejść, czy zostać i walczyć?


 

poniedziałek, 16 marca 2020

Wiosna miała wyglądać kompletnie inaczej

Kiedy jesień zapowiada nową wiosnę, nowy rok rozpoczyna się nowym rozdaniem, przychodzi moment, że to wszystko jednym ruchem zamienia się w niebyt... wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej...
Marcowe przebudzenie dało impuls kolejnym planom, porządkom, wiecej podróżować, zająć się pracą zawodową...lista jest i czeka na podkreślniki - done :-)
I wtedy to, kiedy nowa ja z pełną nadzieją budzę sie do nowego życia, przychodzi kolejny dzień, w sumie to skradał się od kilkunastu dni i mówi tobie - stop, będzie wszystko inaczej...
I znowu na nowo, życie pokazuje swoje ukryte pragnienia i tęsknoty...
Dawno nie biegałam, lekarz zalecił odpoczynek, plan był - wystartuję wiosna, lekko sparaliżowana strachem, pamięcią majowego zapalania płuc zostaję w domu, namiętnie oglądam filmy bożonarodzeniowe - tak - one najlepiej poprawiają mi humor, i w sumie za bardzo nie myslę co dalej, póki co jest dobrze... ale leżenie na kanapie swoje granice też ma.. zaczynam tęsknić za bliskimi, za znajomymi, życie przenosi się do netu, do wymiany myśli i żartów na Messengerze, do telefonów, rozmów... błogosławię stan, gdy pracowac moge zdalnie...tylko co dalej... Ja wrodzony chaos, wiem, że tylko porządek, zarys planu, choćbym miała go modyfikować co tydzien, daje mi spokoj i równowagę.
Zakupy zrobione, samoistnie jakoś staje się bardziej wege, gotuję, jem zdrowiej, świadomiej... Wyciągam matę, ćwiczę, zastanawiam się jak może swoje życie uaktywnić, spacer, słońce, w duszy chodzi mi ułożenie własnego rytmu dnia, żeby nie zwariować, ale też całkowicie nie odciąć sie od świata... sama myśl o uporządkowaniu nadaje mi spokój w głowie, życie nabiera innego wymiaru
być bliżej bliskich, może nie przy kawie w kawiarni, ale wspólnej kawie na czacie, przeczytać książkę, obejrzeć zaległy film, coś zrobić nowego, a coś zrobić wolniej  i uważniej
Sięgam po telefon, dzwonię do osob, z którymi nie tylko czas nas rozdzielił, empatycznie obserwuje jak trójka dzieci bawi się na słońcu, robię humus... Planuje na nowo wakacje...
Mam wielką nadzieję, że ten czas, przyniesie w nas tez coś dobrego; wzrok wyostrza sie na rzeczy ważne, budzi sie empatia, obserwuję świat... przestaje mnie dręczyć czas który minął, wyczekuje tego co przyjdzie i buduję dzień w oparciu o teraz.
jestem mega ciekawa, co dalej, co to we mnie jeszcze zmieni...
życie staje się bardziej online; nawet we mszy uczestniczę siedząc za kompem ;-) introwertycy się cieszą, a co z resztą? ;-) jak dostosuje się człek rzucający sie na misia przy każdej okazji ;-) Dobrze, że jest ogród, spokojnie można pokrążyć w kółko, wystawić twarz do słońca i poszukać stokrotek :-)
Nowy czas, nowe odkrycia, muzyka, film, dzielnie się emocjami, planowanie lata...a może tak na przykład odświeżyć język rosyjski i pojechać nad łotewskie morze kiedyś, niebawem za słońca :-)

Fota Rosół :-)