to wszystko lubię... te małe elementy, które przy poranku rosną do rangi nadających rytm, jak kawa z cynamonem, jak ciasto z wiśniami, jedzone nieśpiesznie przy wnikliwej rozmowie dwóch rozszalałych głów...
bo to, że biegam, pracuję i robię, to co lubię, że po drodze spotyka się osoby, które mają głęboką radość w oczach, lub gdy ta radość się otwiera bardziej, gdy zaglądniesz głębiej, tak od serca, gdy się pochylisz nad czasem małym elementem życia, to lubię
może trochę Tu i Teraz, nie miej jednak z dużą inwestycją w przyszłość, bo z tym cząstek świstała stroi się życie, rodzi siła i wiara, a to pokona przeszkodę, stworzy nowe możliwości
otwartość i spokój...
i ten wczorajszy bieg... zgodnie z planem, trochę sama ale razem, swoim tempem i rytmem, to ze byli lepsi, to ze czekali, ma to znaczenie małe, to ze stają się lepsza siebie dziś, to ma znaczenie ogromne
to jak nowe otwarcie, duża dawka siły i wiary, endorfin zdobywanych przez ponad 11 km
mogę, potrafię, dam rade, mogę więcej...
i jak się tak przyglądam, przypatruje, sprawdzam, to widzę, ze tyle jeszcze miejsca jest w moim życiu na tyle jeszcze rożnych spraw
napełnić, dopełnić, zasmakować, dotknąć, podzielić się...
i to też lubię...
i nic, ze czasem boli, i nic, że chmury czasem ciężkie wiszą, ma to tez swój wymiar i wartość, za nimi zawsze jest słońce, ważne by po nie zawsze sięgać, samej, razem, we dwoje, byle z wiarą...
a... i to tez lubię... dziś nawet bardzo lubię
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz