I znowu zbieram się w sobie
Pył własnoręcznie rozrzucony zbieram w
sobie, by na nowo lepić siebie na ten czas jutra
Który ma nadejść w lepszym świetle
Ile razy jeszcze trzeba odbić się od ściany by
zrozumieć, ze słonce parzy i spala
Czy hartowanie we własnoręcznie zadanym bólu
nigdy nie będzie miało końca?
Kiedy czuwający Anioł powie – wystarczy, już jest
dobrze, dotknęłaś nieba, ciesz się, żyj oddychaj, niech skrzydła szerokie niosą
cię ku lepszemu
Wspinając się na skałę życia znowu widzę
więcej
Bolała, było warto
Horyzont rozpostarty szeroko
Kolejny piekny tekst...
OdpowiedzUsuń:-) :-*
OdpowiedzUsuń