Obserwatorzy

środa, 3 sierpnia 2016

Powroty

Koniec jednego etapu, euforia konsumowana etapami...
energia, która niesie i trwa długo dopóki nie rozbije się o uszy niewtajemniczonych...
Coś jest w środku, coś przepełnia, daje siłę i spokój a jednocześnie ta myśl, coś się skończyło, co teraz, jak wrócić na ziemie i znowu zacząć żyć życiem biura, pracy, domu, wśród ludzi ...
Pierwszy bieg, raczej trucht, pies wyrywa się nieujarzmiony.. jak na nowo stąpanie po ziemi, wyczuć balans, skruszyć beton, zleżeć siłę..
kolejny bieg, spoko, radość, lepiej.. ból ustaje i tylko ta myśl, co teraz? jak przejść płynnie do kolejnego etapu, do kolejnego maratonu? odpoczywać, trenować? relax czy praca? wszystko nowe, doświadczenie zerowe, jedynie pozostaje sie radzić innych i wczuć w siebie w swój niezachwiany rytm, budowany mozolnie przez miesiące.. robić swoje, mieć plan, zachować spokój..

Tak,,, spokój.. pokora...
Mój mamy sukces istnieje tylko już w moje głowie, jest przeszłości minutą dla innych, czy warto wpatrywać się w oczy reszty i szukać zrozumienia i podziwu? jeśli tak jest, praca wielka przede mną...

Mija drugi tydzień, tydzień oswojenia z nowym, po wielekroć nowym, nową ja, która pozwoliła sobie na nowe uczucia... Kolejny etap, kolejny punkt na mapie drogi... Tak, od jutra już zacznę racjonalizować to wszystko, kolejne racjonalne 2 tygodnie by znów przeżyć uniesienie i nauczyć się czegoś nowego...
oddychać? kiedy oddychać?




2 komentarze: