Sobota się zbliża... maraton, pierwszy u siebie, głowa pełna niepokoju... a w sumie ma być to przyjemność...
Dziś lekkie 6 km stawało się przeszkodą, tylko jaką? w nogach, głowie czy duszy...
a może już po prostu nie chce mi się walczyć i odespałabym ten zakręcony czas...bo co tu ukrywać łatwo nie jest, poranne wstawanie, dieta, wzrok ludzi obok...
jakiś ciężar noszę w sobie.... usunąć, przesunąć...mieć to za sobą i odpocząć, porobić nic
czemu ja to sobie robię?
bieganie to przyjemność :-)
czekam na przyjemność mety...
możne to po prostu kosmos się przesuwa i z bólem zmienia, i prostuje...
a może to zwykła trema i chodzi tylko, ze strach reszcie powiedzieć, że chce biec sama, że nie chce wokół nikogo, że potrzebuje samotnego maratonu, bo... potrzebuję...
coś nic mi się dziś nie składa
Napisalas "bieganie to przyjemnosc" i tego sie trzymajmy :-)
OdpowiedzUsuńtak :-) masz rację :-) tego się trzymamy :-) dziękuje! :-*
OdpowiedzUsuń